teraz już się postaram, żeby posty jak najczęściej się pojawiały. Mogą się zdarzyć różne przerwy, ale tym razem będę informować.
Otóż od lutego nie miałam zbytnio czasu i chęci na blogowanie. Egzaminy się wtedy zbliżały, a ja leżałam pyskiem na stole i chciałam jak najlepiej zdać. Choć się i tak nie uczyłam nic dobrego (nie wiem jak!). Zbierałam książki, gazety i starałam się czytać i uczyć :) Z drugiej strony co było, szybko powtarzałam i według mnie umiałam to, więc przeszłam dalej i tak dalej.
Jeszcze międzyczasie pogrywałam w różne gry, oglądałam anime (One Piece! ♥ ) i różne jakieś filmy.
One Piece! |
Potem nagle nadszedł kwiecień. Jakie emocje były! Gryzłam paznokcie z denerwowania (dosłownie) i trochę bałam się egzaminu. Napisałam wersję "siódemkę", czyli dla niesłyszących, takich jak ja. Napisałam dosłownie wszystko co wiem i tak leciało. Najlepiej mi szło na angielskim.
Potem maj przyszedł i zrobiło się bardzo ciepło. Czekałam niecierpliwie na wyniki. Wtedy teraz myślałam o liceum. Do jakiego pójść? Od mojej wioski niedaleko było do trzech miast. Toruń, Golub-Dobrzyń i Rypin.
Toruń. Troszkę dalej i ciężko złapać autobus. Miasto jest duże i w chaosie. - Więc odrzuciłam to miasto.
Golub-Dobrzyń. Nawet myślałam czy iść do Wazówny. Dojazd spoko, ale żeby dojść do liceum jest masakra. Dojedzie się tylko na dworzec i przez pół miasta przejść oraz pod górkę schodami dojść do szkoły. Za długo i męczące.
Rypin. Tu już mi się bardziej podobało. Dojazd... rewelacyjny! Szkoła jest przy drodze głównej i przystanku, gdzie autobus może się zatrzymać specjalnie dla uczniów. To miasto jest nawet rodzinne. Mój ojciec z stamtąd pochodzi. Moi rodzice chodzili do tej szkoły. Mieszka również niedaleko moja ciocia od strony ojca. Nawet wszystko pasuje. I kursuje kilka autobusów, np. na pierwszą, drugą albo trzecią godzinę. Całkiem spoko.
Więc w końcu zdecydowałam się ostatecznie, że pójdę do Rypina, do ogólniaka na profil przyrodniczo-medyczny, czyli bio-chemia.
Pod koniec maja na Boże Ciało wyjechałam z rodzicami nad morze do Rowów. Pierwszy dzień był fajny, a później było tak zimno! Brr! Wtedy żeby się ogrzać pierwszy raz posmakowałam rum dolany do gorącej herbaty. Za pierwszym razem mocno mnie "kopnęło" :P Bo ja nigdy do tej pory nie próbowałam alkoholu. Potem następnego dnia znowu było mi zimno, więc zgodziłam się na rum i chyba już się przyzwyczaiłam (blush).
Dlaczego do Rowów? Żeby iść do wspaniałego Słowińskiego Parku Narodowego. Uwielbiam ten piękny park. Tam bardzo przyjemnie się chodzi po lasach, ptaki śpiewają i wspaniałe świeże powietrze zmieszane z morskim, które od razu uzdrawia człowieka (na mnie bardzo dobrze działa!).
2 czerwca miałam urodziny. Skończyłam wtedy 16 lat. Jeszcze byłam nad morzem :) Rodzice kupili tort i sobie zjedliśmy.
3 czerwca w poniedziałek nie poszłam do szkoły, ponieważ byłam wyczerpana i jeszcze była impreza z okazji dnia dziecka. Nie lubię dyskoteki.
Przez połowę miesiąca starałam się zaliczyć na piątki z fizyki i niemieckiego. Z fizyki odpowiadałam z działu optyki z nauczycielem sam na sam. Udało się zaliczyć. A z niemieckiego miałam fuksa. Napisałam sprawdzian i gdyby nie 0,5 punkta bym nie zdobyła piątkę. A tak zdobyłam i się udało!
Dzień 21 czerwca był napięty. To był dzień w którym ogłoszono wyniki egzaminu. Oto te procenty:
język obcy nowożytny poziom podstawowy język angielski 98 %
język obcy nowożytny poziom rozszerzony język angielski 98 %
część humanistyczna z zakresu języka polskiego 81 %
część humanistyczna z zakresu historii i wos 82 %
część matematyczno-przyrodnicza z zakresu matematyki 83 %
część matematyczno-przyrodnicza z zakresu przedmiotów przyrodniczych 86 %
Tydzień po ogłoszeniu wyników sprzedałam wszystkie podręczniki mojej koleżance. Potem łaziłam bez podręczników i na koniec już w ogóle nie przychodziłam do szkoły, ponieważ jeździłam do szpitala, gdzie leżała moja matka (biedna!). Miała odmę opłucnową.
Potem zostało zaledwie 3 dni do zakończenia roku. W środę poszłam. Było nas 9/23. Bardzo mało, więc wróciłam do domu. W czwartek pojechałam na wycieczkę do Włocławka zapoznać się z Nordic Walking i na ognisko. A w piątek, oczywiście, poszłam na zakończenie.
Zakończenie odbyło się szybko i spokojnie. Ale! Coś się wydarzyło!
Okazało się, że zostałam Najlepszym Absolwentem 2012/2013. Dostałam złoty medal z wyrytym napisem "Najlepszy Absolwent 2012/2013" w przodu, a w tyłu nazwa gimnazjum. Cieszyłam się! Rodzice byli zaskoczeni i tak dumni ze mnie :P Babcia dołożyła mi 100 zł, a dziadek mnie tak uciskał z radości. Druga po mamie zostałam najlepszym absolwentem w gimnazjum w rodzinie. To już coś! PS Moja rodzina jest nauczycielska (!).
No i WAKACJE! Już nie myśleć o szkole, tylko cieszyć się życiem i wolnością! :D
Na razie siedzę w domu. Na początku lipca muszę jeździć do Torunia do lekarza od tarczycy. Potem coś się pomyśli. Jakieś wyjazdy na morze itp. Na początku sierpnia mam zaplanowany obóz jeździecki u pani, do której zawsze jeździłam. Już minęło aż 10 lat jazdy konnej :) I pod koniec sierpnia jest wyjazd do Warszawy dla absolwentów zorganizowany przez gminę.
Później wrzesień... Licealny czas wtedy się zacznie! Będą emocje! :P Już nie wyobrażam sobie to. Za szybko gimnazjum mi zleciał!
Na razie tyle, już w jednym poście wszystko naopowiadałam. Później może coś jeszcze dodam. Właśnie zaczęłam grę w WoW'a MoP, więc trochę poopowiadam.
Ja ne! ~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz