poniedziałek, 9 września 2013

Nowy rok szkolny... Liceum!

Dobry wieczór, już jest późno, ale walić to :)

Umieram... :3

W zeszłym tygodniu był 2 września, czyli nowy rok szkolny 2013/14. W tym roku robi się gorąco! Wejście liceum ogólnokształcącego!
Tak jak chciałam trafiłam do profilu przyrodniczo-medycznego, czyli po ludzku bio-chemia. No ale! Start był zaskakujący. Prawie w każdym dniu po 8 godzin z czego z 65% przedmiotów niepotrzebnych, czyli podstawy przedsiębiorczości, WoS, edukacja dla bezpieczeństwa, wiedza o kulturze, religia, geografia no i może historia, ale ją lubię. Na szczęście (!) to tylko w klasie pierwszej, więc wystarczy przeżyć pierwszy rok. Potem non stop biologia, chemia, fizyka i matma, polski oraz angielski do matury.
Lecz są wady. Przez te przedmioty masz mnóstwo roboty i szarpaniny nerwów. Np. z WoK-u mam zadany plakat do zrobienia na środę (pojutrze). DZIĘKUJĘ! Naprawdę. -.-

Mam też mieć specjalne dodatkowe zajęcia przygotowujące do matury (z matmy, polskiego i angielskiego) z powodu niepełnosprawności, ale oczywiście nikomu nie pasuje w planie i mi też. Co ja będę przesiedzieć okienko. (lol)

Już tydzień minął i odczuwam odznaki zmęczenia. Jestem zaskoczona, ale na prawdę, już mam DOŚĆ. Rodzice mnie motywują że wytrzymam jeszcze rok, a potem inaczej będzie. Tak. JA CHCĘ JUŻ TYLKO PROFILOWANE PRZEDMIOTY! !%^$@# No ale co. Nic nie zrobię :) Po prostu trzymajcie mnie, żebym wytrzymała. Zazdroszczę klasie Ic, która kończy o 13..., ale później też tak będą mieć.

W liceum już nie będę się starała o same piątki, bo to już nie ma sensu. Nawet już pasek na świadectwie już mnie nie zadowoli. W gimnazjum zostałam najlepszą absolwentką i wtedy coś mnie trapiło, coś zrozumiałam. Czy zrealizowałam marzenie, czy nie miało tak być? Nie wiem. W końcu żyje się dalej i psychika człowieka się zmienia. I rzeczywiście. Wczoraj była u mnie ciotka i była zaskoczona moją zmianą "na twarzy". Byłam poważniejsza i to jak! :)

Mam też uczucie potrzeby samodzielności, a mianowicie ucieczki od rodziców. Już nie chcę słuchać ich rozkazów, bo sama wiem swoje. Czasem przesadzają i gotuje we mnie wściekłość przez co nie omal krzyczę na nich i proszę, żeby zostawili mnie w spokoju. Życie.

I jeszcze mnie wkurza coś, co prawie wszyscy znają. Autobusy. Jazdy autobusem wcale nie jest przyjemne... Wolę iść pieszo, ale nie pójdę, bo liceum mam 20km od mojego domu. Więc poczekać 2 lata, zrobić prawo jazdy i wyrwać samochód. Wtedy się pojeździ... :) Może zabiorę Mitsubishi brata. Kto wie...

Koniec lamentowania, muszę iść spać. Już mama mnie pogania :) .

Dobranoc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz