wtorek, 9 października 2012

Powrót do starych gierek? + Misja Stratos "Skok"

Ohayo, przyjaciele moi.

Ostatnio uderzało coś we mnie w myślach. Przypomniałam sobie o starych grach, kiedy grałam, jak byłam troszkę młodsza. To były gry: Command & Conquer Generals i Stronghold Crusaders.





















Wspominam sobie miłe czasy, kiedy w to grałam. Świetnie mi szło, byłam tak dobra. Ale niestety dziś nie idzie mi, ponieważ zapomniałam zasady gry i jak to się grało. Ale mam nadzieję, że szybko przypomnę i byłoby fajnie, gdybym jeszcze pograła. Gry już mam ściągnięte.

Postanowiłam pograć chociaż w inną grę Command & Conquer Generals. Mój brat kiedyś grał, no to ja skusiłam się i zaczęłam grać. Nawet gra mi się podobała mimo, że jest wojskowa. To już moim zdaniem zupełnie inna gra niż te w które gram. Inny klimat, jesteś generałem - rządzisz całą armię oraz prowadzisz wojnę z przeciwnikiem. Lub można zrobić tzw. kampanię, gdzie spełniasz misje.

A Stronghold Crusaders to już kojarzy mi się ze średniowieczem. Budujesz zamek z muru, robisz bronie, budujesz złoża i prowadzisz wojnę z innym przeciwnikiem, królestwem jeśli można tak powiedzieć.

Te obie gry wymagają planu i pomysłowości. W Generals trzeba wszystko przygotować, mieć dostęp do złoża i kasy, budujesz lotniska itp., a w Crusaders trzeba uważać na budżet państwa i ludność, aby nie przesadzić i wszystko stracić.

_______________________________________________________________________________________________________

Wczoraj miał być wielki skok ze stratosfery. Wysokość nad ziemią wynosi ponad 36 km. Strasznie wysoko i w takich warunkach człowiek bez wyposażenia ma tylko kilkanaście sekund życia.
Tym słynnym skoczkiem jest Felix Baumgartner, amerykański żołnierz. Miał startować z lotniska w Roswell. Ale 8 października start niestety nie odbył się z powodu złych warunków pogody.
Więc przełożono na dziś, na 9 października.
Felix miał polecieć specjalną kapsułą z balonem na wysokość 36 km. Przygotowania były. Felix wdychał czysty tlen, aby wyczyścić krew z azotu. Balon nadmuchano, ale... były zachwiania, ponieważ wiatr zaczął mocno wiać.
Później się okazało, że jedno radio zepsuło się. Nie wiadomo dlaczego, może się spaliło. Wiatr już za mocno wiał i balon prawie leżał na ziemi. Misja zakończyła się z niepowodzeniem. Została... przełożona na nie wiadomo kiedy. Ponieważ już przez ten tydzień zapowiadają się bardzo złe warunki pogody.

Jego próbny test skoku:


Tak skok ma mniej więcej wyglądać:


Czy uda mu się podbić rekord skoku? Zobaczymy! :)

poniedziałek, 8 października 2012

Ohayo! Tym razem o jednej książce - "12 prac Herkulesa" Agaty Christie

Witam wszystkich przyjaciół,
Znowu was zawitałam. Ostatnio posty jedynie pisałam co weekend. Być może uda mi się teraz napisać co dzień, gdyż przez cały sierpień i wrzesień nie pisałam.

Tak jak w tytule dziś napisze o jednej książce, która bardzo mnie się podobała. Książka ma tytuł "12 prac Herkulesa" i została napisana przez autorkę Agaty Christie. Tylko te słowa powiem: Niesamowita książka.

Jak książka wpadła mi w ręce? Otóż, nie ukrywam że to była właśnie jedna z lektur na języku polskim. Pani nie polecała, niektórzy mówią, że nawet fajna. Mimo, że lubię czytać książki, no to wypożyczyłam z biblioteki. Przeczytałam pierwszą stronę i już wiedziałam że ta książka jest dla mnie. Od razu zaczęłam czytać do końca. Książka była bombowa!
"12 prac Herkulesa" Agaty Christie
Pierwsza książka tej autorki, którą przeczytałam.
"12 prac Herkulesa" opowiada o jednym detektywie, Herkulesie Poirot. Po długoletniej pracy, Poirot postanawia iść na emeryturę (i hodować dynie!). Ale ostatecznie poświęcił cały rok na... 12 prac. Książka ma 12 rozdziałów, z czego każdy rozdział jest poświęcony jednej pracy - zagadki. Z czym nam się kojarzy 12 prac Herkulesa? Oczywiście jest to związane z mitologią, kiedy Herakles, który popełnił zbrodnię z nieświadomości, poświęcił dużo trudu i odwagi na podjęcie 12 prac Heraklesa. I tu właśnie każdy rozdział książki ma tytuł jak w mitologii. Imię detektywa też ma znaczenie. Zwiąże się z tym, że Herkules Poirot rozwiązał każdą zagadkę i odniósł sukcesy, i tak samo również jak mitologiczny Herakles.
Bardzo fajne jest to, że właśnie autorka wykorzystała to i odrodziła się wspaniała książka o detektywie. Również to, że każdy rozdział przedstawia inną sprawę i inny sposób rozwiązania problemu.
Bardzo polubiłam głównego bohatera. Po zakończeniu czytania książki, od razu go porównałam do słynnego Sherlocka Holmesa :) Ci dwaj są rewelacyjni! Aż po przeczytaniu tej książki postanowiłam wypożyczyć resztę jej książek!
_______________________________________________________________________________________________________

Teraz trochę odchodzę do książki i na chwilkę przechodzimy do muzyki.

Nie wiem dlaczego, ale zaczęłam obserwować jak ilość wyświetleń jednej piosenki ciągle skacze w górę. Oczywiście mówię o Skyfall - piosence Adele. W tej chwili 8 października godzina 14.55 piosenka ma 16.566.788 wyświetleń w 4 dni. Ładnie, prawda?
To już naradzie wszystko. Jak jeszcze coś mi się wydarzy lub przypomni, to jeszcze napiszę dziś! ;)

niedziela, 7 października 2012

Cześć! Nowy jesienny szablon i... Muzyka & Kino !

Jednak szybko was zawitałam ponownie. Skoro już jest jesień, no to zmieniłam szablon. Mnie się podoba, tak jesiennie jest.

Postanowiłam że będę się dzielić jeszcze z Muzyką i Kinem - Filmami. Ostatnio zainteresowałam się z tym poważnie. W końcu uwielbiam słuchać muzyki (słucham co wpadnie mi do ucha) i oglądać różne filmy przygodowe, fantastyczne, akcji i kryminalne. Za komedią nie przepadam.

A więc, zaczynamy od muzyki.

Ostatnio było głośno o piosence PSY - Gangnam Style, prawda? W tej chwili ma ponad 392 mln wyświetleń. Przebił "cholernego" JB :) To dobrze. Jeśli chodzi o piosenkę... to dla mnie jest śmieszna. Jedynie spodobał mi się taniec, idealny do dyskoteki i konie w stajni ;P


A jak z tego przetłumaczyć na język polski? :) Wkleję fragment.

Jestem facetem
Facetem, który w ciągu dnia jest tak ciepły jak ty
Facetem, który na raz wypija swoją kawę zanim ta ostygnie
Facetem, którego serce wybucha kiedy nadchodzi noc
Takim facetem


link: http://www.se.pl/wydarzenia/swiat/gangnam-style-tekst-piosenki-tlumaczenie-gangnam-style_281783.html
Niezły tekst co? Eh.


Natomiast ostatnio jest głośno o piosence Adele - Skyfall. Piosenka ta jest przygotowana dla filmu Jamesa Bonda 007. Bardzo mi się podoba. Czuć emocje i trochę mroczności. Nawet pasuje do trailera filmu Skyfall. W tej chwili piosenka ma 11 mln wyświetleń i to w trzy dni! Niesamowite. Niektórzy twierdzą, że na pewno szybko przebije PSY - Gangnam Style. Zobaczymy! :)


Filmik Audio jest fajnie zrobiony. Widoczne słowa i trochę jest podobne do starszych Bondowskich filmów.


Teraz filmy...

Jak myślicie o czym teraz napiszę? Oczywiście o nadchodzącej wielkiej premiery Jamesa Bonda 007 - Skyfall!

Krótki opis filmu: W kontynuacji "Quantum of Solace" James Bond (Daniel Craig) po raz kolejny ma obronić ojczyznę. Po zamachu na MI6 ginie wielu członków wywiadu. Agent 007 musi zapobiec planom zamachowców i dowieść swojej lojalności, która zostanie wystawiona na próbę...
Premiera filmu już 26 października tego roku. Nie mogę się doczekać!




Niedawno mój brat kupił mi płytę z filmem The Avengers. Film jest rewelacyjny! A Tony'ego Starka wprost uwielbiam :P Taki głupiś i śmieszny. Szczególnie lubię tego aktora, Robert Downey Jr. Film tak zrobił na mnie wrażenie, że oglądałam aż trzy razy. Serio.
Jeśli chodzi o tego aktora, to jeszcze uwielbiam go zobaczyć w Sherlock'u Holmes'ie. Superowo tam gra detektywa.

No to już wszystko, do zobaczenia wkrótce.

Ależ mi wstyd! :D Przepraszam.

Ostatnia notka była 7 sierpnia, nieprawdaż? Dziś mamy 6 października! Jakim cudem tak długo nie pisałam... :/

Także wielkie przeprosiny z mojej strony, mam nadzieję, że mnie zrozumiecie. Wakacje się skończyły i zaczęła szkoła. Niestety, miałam za dużo spraw na głowie i dodatkowo mój tata jest chory (i jest nauczycielem, więc wszyscy w szkole do mnie przylatują ^^). A ja mam problem z nadgarstkiem i kolanami. Nadgarstek zawsze mnie zaboli po pisaniu w zeszycie czy graniu na komputerze. Codziennie odpoczywam i otwieram okno. Ale nadgarstek i tak zawsze zaboli, nawet nie mogę nim normalnie kręcić. A jeśli chodzi o kolana, to czasami wieczorem mnie zabolą, najgorsze jak w nocy - to wtedy tragicznie okropnie boli aż płakać się chce. Mimo że w domu jest ciepło i nogi mam pod kołdrą. To mnie budzi co chwilę w nocy, łykam Ibuprom, smaruję końską maścią i Ketonalem, ale niestety przez 20 min jeszcze boli ;P Eh. Prosiłam mamę żeby załatwiła wizytę o lekarza i kupiła specjalne opaski magnetyczne.
Nie ma co się martwić, wszystko jest i będzie dobrze.

20 października mam bierzmowanie. Oby poszło wszystko dobrze i później będę mieć święty spokój oraz więcej czasu.

Uczę się ostatnio najwięcej z języka angielskiego. Muszę go udoskonalić i uporządkować. Jestem na poziomie rozszerzonym i pcham się jakby jeszcze na wyższy poziom. W grudniu będzie test :) Bo pojadę do Anglii do mojego brata.

Październik. To u mnie to jest miesiąc sprawdzianów. Już mam 4 sprawdziany zapowiedziane, może być więcej. Nawet na dwór już nie wyłażę, bo pogoda mi nie dopisuje. Jedynie w piątki na jazdę konno. Ostatnio byłam właśnie wczoraj i była deszczowa wycieczka w teren. No super...

*

Ach przypomniała mi się śmieszna sytuacja, którą mogę wam opowiedzieć.
To było gdzieś pod koniec września. Miałam jazdę konną. Jeździłam na ukochanym siwym koniu Strugu. Pohasaliśmy, poskakaliśmy - było super. Po jeździe zdjęłam sprzęt jeździecki z konia, podałam suchy chleb, czyściłam konie i posprzątałam w stajni. Nagle usłyszałam, że pan Przemek (właściciel stadniny i kowal) przywiózł dwie owce. Wyszłam z stajni i zobaczyłam owce, którymi pan chciał się pochwalić. Były urocze i z koloru... czarnego. Dwie czarne owce!
Otworzyliśmy szeroko drzwi busu i złapaliśmy owce, jedna leżała, a pan Przemek zabrał jedną, żeby zanieść do jednego boksu. Zaniósł. Przyszedł po drugą. Kiedy jak chciał wsadzić tą drugą owcę do boksu, to ta pierwsza owca przeszła mu między nogami i uciekła :D Zaczęła się pogoń! Ale niestety było ciemno. Ciemno jak noc, a owca czarna jak noc i się wtopiła w ciemność. Ciężko było można ją zobaczyć. Chodziliśmy dookoła stajni, domu a tu sama podeszła do boksu, do swojej koleżanki. Byliśmy zaskoczeni, to był dobry znak. Otoczyliśmy ją i znowu nam uciekła. Więc pan Przemek wpadł na pomysł i włączył światło w garażu. Otworzył szeroko jedne drzwi. No i sama owieczka zaciekawiona podeszła do garażu. Szybko i po cichu otoczyliśmy ją. Chciała uciec z jednej strony, ale na szczęście zablokowaliśmy. No to wpadła do garażu. Pan Przemek od razu za owcą i zamknął drzwi. Rozległ się hałas i łomot. Moja mama się pytała: "Czy pan żyje?" ;P Odpowiedział, że mało brakowało, ale złapał owcę za nogi i jakoś dał radę ;P Zaniósł do boksu i sprawa załatwiona. No, nie ma jak to czarna owca.

*
_______________________________________________________________________________________________________

Anime

Jeśli chodzi o anime, to ostatnio pociągnęło mnie do powrotu do oglądania Bleacha, naszego Wybielacza. Eh, lubię sceny gdzie wraca mu moc Shinigami przed walką z Ginjo Kugo :) Jest nadzieja, że będzie nowy sezon Bleacha, ponieważ wyszły nowe tomy mangi o Bleachu. Bardzo bym się ucieszyła.

Ładne nie? Ichigo Kurosaki podczas walki z Ginjo Kugo. Przywołuje Getsuga'ę Tenshou.
Trochę się zmienił od formy przed utratą mocy. Inny wygląd miecza i takie tatuaże na ciele. Wygląda poważniej i groźniej.
*

Bardzo mnie ciekawi co dalej będzie z Dragon Ball. Na koniec ostatniego odcinka z serii GT Songo powiedział "Do zobaczenia". Potem padają słowa "Zatem zakończyliśmy opowieść o kryształowych smoczych kulach." (Smocze kule zostały wchłonięte do Songa.) Później w 2008 roku pojawił się film "Dragon Ball Z Movie Special  - Yo! Son Goku and His Friends Return!!" . Więc pada tu pytanie czy będzie nowa seria (były słuchy, że będzie coś takiego jak Dragon Ball Hoshi) czy nie będzie już w ogóle? :) Ja z bratem myślimy, że raczej już nie będzie. Minęło 4 lata od tego filmu i nic się nie pojawiło, tylko wymyślone filmy przez fanów. Więc stwierdzam że jednak niestety nie będzie, to tylko plotki. Nigdzie nie znalazłam nawet wywiadu Akiry o tym. Także niestety.


*

Powoli kończę oglądanie anime FullMetal Alchemist. Jest bardzo fajne i humorystyczne! :) Śmieszyło mnie jak Edwarda uważali za młodszego brata, ponieważ był niższy od swojego młodszego brata, który przebywał w wielkiej blaszanej "maszynie".


*

Mogę jeszcze polecić inne anime Blue Dragon. Jest to bardzo ciekawe i pomysłowe anime. Chodzi głównie o cienie ludzi, które przekształcają się w różne silne postacie, potwory, którymi nazwano Cieniami. Każdy posiadacz cieni miał inny Cień. Główny bohater anime, posiadacz cieni o imieniu Shu miał Cień, który był Niebieskim Smokiem, czyli Blue Dragon. Miał przyjaciółkę o imieniu Kluke, a ona miała Feniksa. Zatem reszta postaci: Zola - Cień Zabójczego Nietoperza, Jiro - Cień Minotaur, Bouquet - Cień Hippopotamus (hipopotam ;P) i inni. Cała historia w Blue Dragon polega na tym, aby odkryć świątynie każdego Cienia i zdobyć większą siłę. Później poznali historię Extra Seven opowiadająca o legendarnych posiadaczy Cieni. Na koniec odnaleźli wielki krater, gdzie w jego środku znajdował się sekret. Siódemka posiadaczy Cieni zbierali się i obudzili ukrytą moc w tym kraterze. Wyłonił się posąg i... wielka czarna dziura. Zola podziękowała im i zniknęła w tej czarnej dziurze. Okazało się, że to jest Niebezpieczna Ciemność, Mroczy Cień, który co chwilę się powiększał i pochłaniał Ziemię. Biedni, przerażeni posiadacze cieni uciekli od tej ciemności, gdyż wydostały się silne Mroczne Duchy, które atakowały. Okazało się że Zola ich zdradziła i bohaterowie muszą naprawić ten błąd i... zgładzić Zolę, aby uratować Ziemię przed piekłem. Shu wpada w wściekłość. Dalej już nie opowiem, po prostu... oglądajcie.

Od lewej: Bouquet, Kluke, Shu, Marumaro (ten mały żółty), Jiro, Zola.
A w tle oczywiście Cień Shu'ego Blue Dragon.
_______________________________________________________________________________________________________

Kuchnia

Kuchnia. No tak. Ostatnio niestety nic nie zrobiłam. Nie mam weny i chęci, także przepraszam. Gdy coś się pojawi -  na pewno dodam. Pozbierałam dużo przepisów, przejrzę i być może wkrótce coś się pojawi.

_______________________________________________________________________________________________________

Gry

Jeśli chodzi o gry, to ostatnio gram w Need For Speed: Underground 2, League of Legends, Minecraft i The Sims 2, czasem w Vindictusa, ale ostatnio mam problemy z tą grą. Mam nadzieję, że szybko uda mi się rozwiązać taki problemik :) 
WoWa niestety na razie porzuciłam. Znudziła mnie ta gra, a nowy dodatek Mists of Pandaria jest już dla mnie przesadą. Za duże staty i zmiany. Zobaczcie przy okazji tą broń: http://www.wowhead.com/item=87176 - Ostro co nie? -.- Bloga o WoWie zawieszam i nie wiem kiedy wrócę do niego. A jeśli chodzi o Rivendare... nie chcę żeby upadł na zawsze, ale ja w tej chwili nic nie mogę zrobić, bo za mało wolnego czasu mam. Ciągle mi siedzi na głowie szkoła i inne sprawy. Myślałam, żeby jakoś zrobić sama reklamę, obudzić serwer. Ale... nie ma pomysłu i czasu! To prawda że administracja rozeszła się, bo oni też mają swoje inne sprawy, nie? No Basti, mam nadzieję, że jakoś postawisz serwer na nogi. Jakbyś coś chciał, to śmiało napisz do mnie. Masz moje GG i Skype =]
JarGames już nie istnieje w moim słowniku. Po prostu nie lubię tego serwera i nienawidzę Garego, który lubi oszukać dotacją i usuwaniem kont :) Ostatnio cieszyłam się z atakiem na bazę ;PP Dobrze im tak!

No to już wszystko co chciałam napisać. Dobranoc i do zobaczenia wkrótce.
(wiem że już jest 7 października, ale zaczęłam pisać kiedy był jeszcze 6 październik. Jak opublikowałam, to było już późno w nocy ^^)

wtorek, 7 sierpnia 2012

w00t! Sorki za moją nieobecność.

Hello my friends!
No tak, od tamtego czasu w ogóle nie wchodziłam na kompa i nie napisałam wam dalszych dni kolonii. ;o

Miałam inne bardziej poważniejsze sprawy. Po kolonii szybko zbliżał się obóz jeździecki, a ja zaczęłam jeździć konno, aby poprawić swoją formę i dobrze się przygotować do poważnego obozu, gdzie będzie masa jazdy i pracy w stajni.

Otóż jechaliśmy ponad 6 godzin do Zakrzowa. To bardzo daleko ode mnie (mieszkam pod Toruniem). I spędziłam tam 10 dni, licząc pierwszy dzień (przyjazdu). Po obiedzie od razu rusz do stajni ubrać konie i pokazać swoje umiejętności, żeby zostać przydzielonym do odpowiedniej grupy. Ja oczywiście trafiłam do grupy bardzo zaawansowanej, choć nie do tej instruktorki chciałam, ale trudno. Później zrobię szczegółową notkę, po tym jak napiszę o całej kolonii. Dobrze, że zapisałam do notatnika, bo raczej bym zapomniała paru rzeczy.

Także chciałam wam znać, że żyję, wszystko dobrze u mnie. Wróciłam niedawno i nawet jestem zadowolona z tego obozu, nie licząc instruktorki :)

Wracam na server Rivendare i dalej będę "GM-ować". Przepraszam wszystkich, że mnie nie było przez długi czas.

Pozdrowionka!

wtorek, 17 lipca 2012

Yay! Wróciłam i opowiem! ;P


Cześć Wam! =]

Powróciłam z Białki Tatrzańskiej 14 lipca o godzinie 17.00, ale na razie jeszcze nie wlazłam na komputera, ponieważ rodzice uciskali mnie i nie chcieli puścić ;D Z tęsknoty.
Otóż mam już mnóstwo czasu aż do piątku.
Na kolonię zabrałam notatnik, gdzie zapisywałam dni i opisywałam co się działo.

Dzień pierwszy, 1.07.2012, niedziela
Wyjeżdżaliśmy z Włocławka o godzinie 9.00. Podróż była bardzo ciężka, długa i nieznośna. Na początku było przyjemnie, ale później było już nie do zniesienia. Pojawił się upał... Słońce masakrycznie nas ogrzało i nie można było wytrzymać. Świeżego powietrza i wiatru by się przydało. Zasłoniliśmy okna zasłoną i kierowca włączył klimatyzację, ale i tak było żarno. Siedzenie też nie było wygodne i ciasno było. Na razie siedziałam sama i było mi dobrze.
Jechaliśmy już ze cztery godziny i dojeżdżamy do Piotrków Trybunalskiego, gdzie wsiedli następni koloniści. Obok mnie usiadła miła Marta. Była otwarta, poznaliśmy się i trochę pogadaliśmy o kolonii. Później już siedzieliśmy po cichu. Gdy wyjeżdżaliśmy z tego miasta, zatrzymaliśmy się u stacji paliwa koło McDonalda. Poleciałam tam do łazienki, nic nie kupiłam. Nie chciałam. Kolejka była gigantyczna, więc musiałam wytrzymać i poczekać na swoją kolej.
Prawie po piętnastu minutach wróciłam do autokaru i wyciągnęłam jogurt Danio, by zjeść. Zaraz przyszła Marta i powiedziała "Smacznego" :) Podziękowałam potakując głową pełną buzią.
Pojechaliśmy dalej. Było strasznie gorąco. Czułam, że wyparuję. Wyciągnęłam MP3 i posłuchałam muzyki. Starałam się nie myśleć o upale.
Minęły następne cztery godziny i dojechaliśmy do Bukowiny Tatrzańskiej o 18.32. Poczułam ulgę. Zbliżaliśmy się do Białki Tatrzańskiej, gdzie mieliśmy się zatrzymać.
Zatrzymaliśmy się w pensjonacie "U Pipisia". Domy i pokoje w górach wyglądają od razu inaczej niż na północy. Wszystko było trójkątne, jak góry, i żeby śnieg spadł z dachu. Pokoje mają sklepienie obniżone w kątach i trójkątne od dachu. Ciekawie to wygląda, ale później staje się trochę denerwujące i trzeba się przyzwyczaić. Wystarczy wyobrazić sobie pobudkę pod obniżonym stropem. Podnosisz się i walniesz się o głowę ^.^.
Mój pokój miał numerek 12a. W sumie to był wielki duży pokój, gdzie znajdowały się pokoje 12a i 12b. Ten pokój 12 dzieliłam się ze czterema moimi koleżankami ze szkoły. Była nawet w porządku łazienka. Nie jest tak źle. Dodam jeszcze, że pokój znajdował się na 3, ostatnim, piętrze. Trzeba było namęczyć się po schodach i zanieść do pokoju prawie 20kg walizki i 5kg plecaka. Po 19.00 zeszliśmy na obiadokolację i zjedliśmy jakąś zupę i drugie danie.
Po kolacji była zbiórka zapoznawcza na dworze. Każdy się przedstawił. Wszyscy zapoznaliśmy się z regulaminem. Wychowawczynie zapowiedziały, że kiedyś może zabiorą telefony na noc. Wszystkich to nie podobało się, ale wiedziałam, że raczej tak jest na koloniach. Na razie nam nie zabrały. Jeszcze dowiedzieliśmy się, że nie mamy klucze do pokoi. Tu już się bałam o moje kochane MP3 i aparat fotograficzny, inne bały się o laptopy, że może ktoś ukraść. Choć wychowawczynie uspokajały, że można do nich zanieść i będą bezpieczne. Wieczorem oglądaliśmy wszyscy razem finał, a skończyliśmy oglądać w pokojach. Byłam zaskoczona, że Hiszpania wygrała, mimo, że byłam za Włochami. Mi się zdaje, że mieli szczęście... Dzięki temu cisza nocna została przedłużona do 23.00, ale pobudki są o 8.00!
Wykąpałam się i uczesałam włosy. Ignorując gadające dziewuchy i siedzące aż do północy schowałam się pod kołdrą i zasnęłam z myślą, że wszystko będzie w porządku i dam sobie radę sama, bez rodziców.


Dzień drugi, 2.07.2012, poniedziałek
To chyba był najgorszy dzień dla wszystkich kolonistów ;P Nie no... ruszać się trzeba!
Pobudka była o 8.00, obudziła nas jedna z wychowawczyń (było ich czterech). Zjadłam lekkie śniadanie, nie chciałam obciążyć brzucha, ponieważ gdzieś mieliśmy już iść. Zrobił się jednak upał, ale założyłam długie spodnie i bluzkę na krótkie rękawy. Okazało się potem, że idziemy na górę Kotelnicę, która ma powyżej 900m n.p.m. Wycieczka na górę podczas koszmarnego upału. Świetnie.
Na początku dałam rady, ale kiedy pokonałam już połowę drogi do szczytu, to już myślałam, że padnę...
Były z kilka przerw, ale tylko pięciominutowe. Chyba wychowawczynie, chciały nas nauczyć, żeby jak najszybciej coś ciężkiego, nieprzyjemnego pokonać.
Została 1/4 drogi do szczytu. Już kompletnie padam z nóg i oddycham ciężko. Potrzebowałam zimnego lodu i świeżego powietrza. Ciśnienie skakało mi od wysiłku i słońca. Nie przyzwyczaiłam się do chodzenia po górach. U mnie zawsze były niziny, płasko i plaża nad morzem. W góry prawie nigdy nie wyjeżdżałam i nie chodziłam pod górkę. Pamiętam gorzką chwilę w szkole podstawowej, gdzie wyjechałam na wielką wycieczkę do Zakopanego. Poszłam na Morskie Oko piechotą pod górkę od początku do końca. To już była tortura.
Kurdę, nie mogę się poddawać i zostać wyśmiana, że zostałam niżej niż na szczycie. Wstałam i stawiałam słabe, ale pewne kroki i udało mi się zdobyć szczyt. Doszłam do wyciągu i padłam koło budynku, w cieniu na ziemię, by odetchnąć i odpocząć! Teraz to już się spaliłam od słońca. Plecy mnie spiekły, ponieważ miałam taką bluzkę, że trochę odsłoniły plecy.
Poszłam do Karczmy Kotelnicy. Napoje niby były droższe, ale kupiłam. Kupiłam dwa napoje prosto z lodówki i zgasiłam pragnienie. Ach, ulżyło mi.
Odpoczywaliśmy pod cieniem godzinę i potem mieliśmy już zejść z góry, by wrócić do pensjonatu na obiad.
Po drodze zebraliśmy rośliny, jakie istniały, aby później zbadać i sprawdzić skąd pochodzą, jakie to są rośliny i czy trujące.
Zejście było przyjemniejsze, ale nie dla nóg. Stopy ześlizgały się w butach i nabijałam se palce u nóg. Ale dobrze, że już nie pod górkę.
Po drodze wstąpiliśmy do fajnego sklepu z lodami i napojami. Lody były tradycyjne i ręcznie zrobione! Śmietankowe, jagodowe, truskawkowe i czekoladowe. Jakie dobre. Kupiłam sobie na razie tylko jedną gałkę truskawkową i dużą butlę wody, ponieważ już mi się skończyła. Usiadłam koło pań i jedna pani zrobiła mi zdjęcie z nimi ^.^
Zjadłam loda i poszliśmy dalej w stronę pensjonatu. Jeszcze tylko pokonać schody do trzeciego piętra. Potem padłam na łóżko i ooodpoczywałam. Zdjęłam przepocone ubrania. Leżeć, tylko leżeć.
Zaraz był obiad. No dobrze, wstałam. W końcu musiałam coś zjeść i przybrać siły. Zeszłam niechętnie na dół do stołówki.
Po obiedzie była cisza poobiednia i wykorzystałam chwilę, by zmyć pot z ciała i odpocząć na łóżeczku =] Między czasie oglądałam TV lub drzemałam. Mieliśmy dwie godziny wolnego czasu.
Później to już nic nie robiliśmy. Wychowawczynie całkowicie nam odpuściły. Przynajmniej wieczorem była dyskoteka, ale ja już wolałam się wykąpać i iść spać. Bo padnięta byłam =]
I tak się ten dzień skończył.

sobota, 30 czerwca 2012

Przerwa w blogowaniu

Drodzy przyjaciele.
Jak wiecie, jutro już wyjeżdżam na obóz w górach do Bukowiny Tatrańskiej. Więc nastąpi przerwa tego bloga, czyli nie będę pisać postów do 14 lipca lub nawet do końca lipca, ponieważ mam jeszcze drugi wyjazd na obóz jeździecki =]

Bardzo się stresuję wyjazdem, ale myślę, że każdy tak ma. Samotny wyjazd na 14 dni, setki kilometrów od domku. No nieźle. Ale mam nadzieję, że będzie faajnie. Dostanę ładny pokój w hotelu. Będzie też basen, wycieczki do lasu, zajęcia w terenie, odwiedzanie miast i zabytków. Być może będzie karaoke, tańce i dyskoteki. Choć może i nie lubię hałaśliwych imprez :P, ale pójdę może przynajmniej na pół godzinki.

Zabiorę ze sobą ulubione MP3, bo bez muzyki podczas ok. 10 godzinnej podróży chyba umrę :-) Zabiorę jeszcze ze sobą książeczkę z pytaniami na brązową odznakę, książkę o przyrodzie (może się przydać na zajęciach w terenie) i być może książkę o C++. Spróbuję się nauczyć oprogramowania. Przyda mi się do różnych rzeczy na komputerze i do zabawy w podstawianie serwera WoW oraz Minecraft przez Hamachi ^^. W końcu mam takie hobby, że czasem zasiadam do komputera i utonę w świat kodów.



No to do zobaczenia do 14 lipca =]

środa, 27 czerwca 2012

Przygotowanie się do wyjazdu.

Czołem, czołem ;)

Dziś uciekłam ze szkoły po pierwszej godzinie lekcji. Prawie nikogo nie było w szkole, na prawdę. W mojej klasie było zaledwie 8 osób na 23. Odwołano nam lekcje z powodu małej ilości kolegów i niektórzy nauczyciele pojechali na wycieczkę ^^

W piątek mam zakończenie roku szkolnego.

Po zakończeniu roku szkolnego muszę natychmiast pojechać z rodzicami do Torunia, żeby złożyć wniosek na paszport, ponieważ już ważność starego paszportu się skończył. Lepiej wcześniej, bo potem z prawie miesiąc się czeka na odbieranie paszportu ;x. Choć nie wiem, czy w tym roku pojadę do Anglii.  Chciałabym w sierpniu, ale olimpiada będzie trwać i będzie tam masakra na lotnisku. No i nie mam z kim polecieć, bo wszyscy pracują! =/

Teraz będę musiała spakować ogromny bagaż na wyjazd na 14 dni do Bukowiny Tatrzańskiej. Wczoraj kupiłam parę fajnych bluzek, szortów i czarne rurki. Dokupiłam skarpetki ^^ Wątpię, czy tam będzie można wyprać ubrania. Na ten wyjazd najbardziej drogo mnie kosztował strój kąpielowy (będzie tam basen ^^). Kosztował 99 zł ;o Ale będę mieć, nowiutkie i na zapas!

Trochę się denerwuję z tym wyjazdem. Setki kilometrów od mojego przytulnego domku ;o I jadę tam tylko z koleżankami. No, no ^^ Mam nadzieję, że wszystkoo będzie doobrze.

A jeśli chodzi o obóz jeździecki... Wyjazd mam 20 lipca, a 29 wracam. Dokupiłam drugie czarne bryczesy i fajne buty sztyblety. Alee mnie kosztowało ;X (aż 339 zł ^^) Już wydałam wszystkie moje oszczędności. Do tego obozu pojadę ze dwiema moimi koleżankami z stadniny.

Mam nadzieję, że dostanę kasy na wyjazd, żeby coś sobie tam kupić xD

Oczywiście, zabiorę aparat fotograficzny i porobię zdjęcia. Jak wrócę, to może wam pokazę ;)

W piątek pojadę na jazdę konno z nowymi butami. Powiem wam, jakie były wrażenia.


W kuchni nic nie robiłam. Nie chce mi się xD Ale kupiłam pojemnik do tarty z materiału silikonowego za 10 zł. Mam dużo jabłek, to może wkrótce zrobię tartę jabłkową.

To tyle na dziś ;P Narkaaa...


piątek, 22 czerwca 2012

Za niedługo zakończenie roku szkolnego!

Bardzo się cieszę, że coraz bliżej są wakacje. W piątek, 29 czerwca, odbiorę świadectwo ze wyróżnieniem ;) Jeśli jest ktoś zaciekawiony, to moje oceny końcowe wyglądają tak:

Język polski - bardzo dobry
Język angielski - bardzo dobry
Język niemiecki - bardzo dobry
Matematyka - dobry
Historia ♥ - bardzo dobry
Muzyka - bardzo dobry
Technika - bardzo dobry
Biologia ♥ - bardzo dobry
! Fizyka - bardzo dobry
Geografia - bardzo dobry
WOS - bardzo dobry
Chemia - bardzo dobry ^^
Religia... - bardzo dobry
Informatyka - celujący
W-F :) - zwolniona

Zajęcia dodatkowe wystawione z klasy pierwszej, ale mogą też być zanotowane na świadectwie:
Plastyka - celujący
Edukacja ekologiczna - celujący
Edukacja bezpieczeństwa - bardzo dobry

Średnia, nie licząc dodatkowych zajęć, wynosi 5.0, zachowanie wzorowe. =) Git majonez.

Moje wakacje zaczynają się szaleńczo O.o
Od razu jest wyjazd na rozpoczęciu wakacji, czyli 1 lipca... jadę do Bukowiny Tatrzańskiej z 4 koleżankami, ponieważ wygrałyśmy konkurs "Świadomi zagrożenia". Nie wiem czy o tym słyszeliście, ale co tam ;D
No, plan 14 dni zapowiada się ciekawie. Będzie dużo zwiedzania, konkursów, wycieczek do lasu i ptakoliczenia. Będą też dyskoteki, zawody i baseny ;)

A od 20 do 29 lipca jadę na obóz jeździecki do Zakrzowa koło Opola. Być może tam będę się starać o Brązową Odznakę Jeździecką. Pojadę tam ze dwiema koleżankami z stadniny. Oby się dobrze powodziło :) Będziemy często jeździć konno, na rajdy, chodzić do lasu. Będą też ciekawe zajęcia ekologiczne, kino domowe. Zakwaterujemy w pałacu ^^ Na pewno będzie fajjnie ;D


Ostatnio nic nie robię. Dziś odwołałam jazdę konną z powodu tragicznej pogody i niechęci.
Chodzę i tak do szkoły po wystawieniu ocen, ale czasami uciekam po 3-4 godzinach lekcji ;D Bo i tak nikogo nie ma w klasie. Oceny wystawione, wszystko zapięte na ostatni guzik, więc po co chodzić do szkoły? =)
Siedzę na serverze Rivendare i pilnuję graczy. Ostatnio nic z nimi się nie działo. Przez te DC ludność trochę maleje =/ Choć przechodzimy do nowego Core i oby było stabilnie ;)

No i kropli na dworzu. I tak z konia nici = / Nie ma słońca, wieje bardzo mocno, co chwilę coś dopada, no i błoto na drodze do stadniny. Trudno, pojadę innym razem ;)

Do zobaczenia moi przyjaciele! Oby pogoda się zmieniła na przepiękną!
Sayonara ;D!

niedziela, 10 czerwca 2012

Przepis na lato - Trufffkawkowy koktajl!

Witajcie przyjaciele!

Jest bardzo ciepło, duszno - lato. Prawie wszystkim Polakom zechce coś zimnego, aby pozbyć sie tego męczącego żaru. Zatem, przedstawiam mój ulubiony przepis, który sama wymyśliłam.



Truskawkowy koktajl - Dla dwóch osób

Potrzebujemy:

- bardzo dużo truskawek,
- 200g śmietany
- ze 3 łyżki cukru
- lody według własnego uznania, polecam waniliowe, śmietankowe, bakaliowe i truwkawkowe w pudełkach
- mikser stojący, elektryczny

Przygotowanie:

1. Śmietanę i lody wrzucamy do dzbanka. Mieszamy.
2. Po mieszaniu wsypamy cukier i trochę truskawek. Znów mieszamy.
3. Dodajemy resztę truskawek i też mieszamy.
4. Gotowy koktajl wlewamy do wysokiej szklanki.
Można zrobić różne dekoracje: posypka czekolady, nałożyć bitej śmietany itp.

Gotowe! Oto nasz zapragniony koktajl!
Jeśli chcesz żeby był jeszcze zimniejszy, możesz wstawić do lodówki lub włożyć szklankę do miski z zimnymi kostkami lodu.

Smacznego! I nie dajcie się uśmażyć slońcu! ;D

Zdjęcie z moim koktajlem wstawię innym razem.
Bo kiedy sobie zrobiłam i tacie, to już żeśmy od razu wypili ;P

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Hello! Czerwcowy post.

Witajcie drodzy kochani!
Przepraszam, że znowu nie pisałam, ale czas! Czasu mi brakuje! ;C Dziś wreszcie znalazłam. Mam wolne, tzn. byłam w szkole, ale było Dzień Dziecka (zostało przełożone z piątku na poniedziałek), więc wróciłam wcześniej.

Drugiego czerwca obchodziłam urodziny :) Bardzo fajnie było. Miła, wspaniała rodzinna atmosfera. Nic specjalnego nie dostałam, ale kaski sobie nazbierałam. Kasę przeznaczę na kupno sprzętu do jazdy konnej, ponieważ w wakacje jadę na obóz jeździecki, gdzie będzie w Zakrzowie, koło Opola. Strasznie daleko ode mnie, ale co tam ;) Być może będę zdawać na Brązową Odznakę.

Czas szybko leci, już za niedługo zakończenie roku szkolnego. Zdobędę wyróżnienie na świadectwie ;O Już nie raz...

Ostatnio konno jeździłam w piątek 1 czerwca. Pogalopowałam i poskakałam. Nic specjalnego, tylko ujeżdżenie. Jeszcze coś tam się wydarzyło. Koleżanka Daria spadła z konia Strofy, ponieważ zlękła się. Potem Strofa coś się wystraszyła i jak wodze ześlignęły się (spadły z głowy, szyji), to tak zamachnęła nogą, że było słychać trzask i wodze pękły. Współczuję pani właścicielce, że musi dokupić nowy sprzęt. Ostatnio dużo spraw ma na głowie, ponieważ klaczka, która została wysłana na nauki jazdy i pokrycie, jeszcze nie wróciła. Pani Agnieszka znowu musi wszystko zapłacić ponownie za badania klaczki.

Darii nic się nie stało. Tylko wylądowała na miekki piach i spokojnie złapała Strofę.


Tutaj już nie będę zamieszczać o WoWie, ponieważ jest od tego blog http://saphira-worldofwarcraft.blogspot.com/ .


Postanowiłam ponownie oglądać Dragon Balla Z. Niesamowite, najlepsze, najukochańsze anime i jeszcze bardziej tak, że słowami nie da się określić. Gdzieś była plotka, że TVN Siedem ma przywrócić na antenę te anime, ale wydaje mi się, że to po prostu plotka, ponieważ gdzieś wyczytałam, że TVN 7 zaprzecza. No cóż.

Jutro i w środę do szkoły. A od czwartku wolne! Jupi!! ;D
Jeszcze muszę się pouczyć z matmy i przeczytać lekturę. Nie chce mi się D:.

Ostatnio nic niestety nie upiekłam. Nie miałam ochoty. No może na urodziny upiekłam swój jabłecznik, ale już wam podałam przepis.

No to, Sayonara!

czwartek, 3 maja 2012

Majówka! + Nowy szablon Bloga

Witam serdecznie!
Zbliża się już lato, jest słonecznie i gorąco. Więc postanowiłam zmienić nieco bloga, tak aby przybliżał do lata i wakacji.
Oczywiście jak niektórzy wyjechałam na Majówkę nad morze do Jarosławca i Wicia. Było bardzoo fajnie, ale zimno ;D Naprawdę zimno! Taki lodowaty wiatr... Jeśli komuś na południu od morza jest gorąco, to polecam jechać nad morze...
Nic tam ciekawego nie robiłam. Było zimno, więc nie wiele dało się zrobić. Ale pochodziłam po Jarosławcu i plaży. Odwiedziłam wiele sklepów z upominkami, zabawkami, biżuteriami i ubraniami. Ubrań było trochę, ale za drogo ;x
Nad morzem powietrze jest bardzo przyjemne i moim zdaniem każdy Polak musi jechać tam, aby nawzdychać wspaniałego i zdrowego powietrza. Dzięki temu jesteśmi zdrowi prawie przez cały rok.

Zdjęcia z morza (:
(zaraz dodam!)

W szkole nic nowego, choć już jest trochę nerwowo, bo za 2 miesiące koniec roku :P Będą sprawdziany, oj będą. Mnie już nic się nie chce, tak ładnie na dworzu, a ja muszę siedzieć w domu i się uczyć...

Ostatnio nic nie gotowałam. Nie miałam czasu, pomysłu i chęci. Może zrobię coś na Dzień Matki ;D

To naradzie tyle na dziś. Narka! ;P



wtorek, 27 marca 2012

Wiosenny jabłecznik

Witajcie drodzy użytkownicy,
Ostatnio przyszła piękna wiosna i jest coraz cieplej. Aż mnie zachciało do zrobienia ciasta. Miałam w domu dużoo jabłek, cukru waniliowego i trochę mąki, jajka i margaryny. Postanowiłam, że zrobię moje ciasto, a zwłaszcza jabłecznik z mojej roboty. Mój jabłecznik wszystkim w rodzinie smakuje i przywołuje wspaniałe wspomienia. A to dzięki pysznym jabłkom i cukru waniliowego.


Przepis na... Wiosenny Jabłecznik z kruszonką!

Jest to bardzo prosty przepis. Prawie 20 min przygotowania i 15-20 min pieczenia. Ten przepis jest z mojej głowy. Z żadnego źródła nie skorzystałam! Dlatego wszyscy członkowie rodziny kochają moje słodkie, wiosenne ciasto...

Składniki:

Na ciasto (spód):
- 2 szkl mąki tortowej (może też być pszenna)
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/2 szkl cukru
- 3 żółtka
- 1 całe jajko
- 2/3 kostki margaryny
- trochę cukru waniliowego do podkreślenia smaku

Kruszonka:
Ja robię kruszonkę na oko, ale podam składniki, które mniej więcej użyłam.
- 100g margaryny
- 1/2 szkl cukru
- 1 szkl mąki pszennej
- dużo cukru waniliowego ;)
_________________________
- 3 jabłka

Do dzieła! Etapy przygotowania:

Ciasto: Składniki wymieszać i zagnieść na gładkie ciasto. Blaszkę wysmarować tłuszczem, oprószyć bułką tartą i wyłożyć ciasto - wylepiając ciastem boki (na wysokości 2/3) i dno blaszki.

Umyć i obierać jabłka. Pokrój na małe kawałeczki, a potem układaj je na cieście.
Jeżeli zostało trochę ciasta od spodu, to można ułożyć też na jabłka.

Kruszonka: Schłodzone masło należy posiekać nożem na stolnicy. Następnie dodajemy przesianą mąkę oraz cukier. Wszystko delikatnie razem mieszamy rękoma. Wielkość kruszonki zależy od nas samych. Jeżeli chcemy uzyskać mniejsze kuleczki, a nie grudki możemy ciasto delikatnie podrzucić nad stolnicą. Wtedy kruszonka osiągnie drobniejszą strukturę. Czynność tę powtarzamy do osiągnięcia ulubionej przez nas wielkości. Dla uzyskania większej kruszonki formujemy ją delikatnie palcami.

Po wykonaniu kruszonki posypujemy nią wcześniej przygotowane ciasto, na jabłka.

Gotowe! Tylko piec w temperaturze 200 st. C przez ok. 20 min, do zarumienia kruszonki.
Zobaczycie, jaka pychota!


Oto zdjęcie kawałka mojego ciasta, które uratowałam przed żarłokami z rodziny :)

Jeszcze krótka historyjka o mnie... Co się działo ostatnio ze mną.

W piątek (23 marca) byłam na konia z mamą i kuzynką. Tym razem wsiadłam na Strofę. Zaskoczyła mnie swoją grzecznością i powagą. Za każdym razem słuchała mnie i przepięknie galopowała.
Mama znowu dostała Struga, ale tym razem trudziła się z galopem. Po pierwsze torchę się bała, bo akurat Strug bardzo lubi pędzić jak strzała, a po drugie koń nie słuchał. Więc nastąpiła zmiana. Oddałam grzeczną Strofę mamie i wsiadłam na szalonego Struga. W sumie cieszyłam się, bo lubiłam Struga, mimo że jest niegrzeczny. Ale bardzo fajnie galopuje i skacze przez przeszkody.
Z galopem na nim nie miałam problemu. Kiedy jeździłam na galopie na wolcie, to Strug trochę się wypchnął mocno do ściany, więc musiałam lewą nogą kopać, żeby wrócił na woltę. Ku dziwieniu poczułam, że noga zrobiła mi się dłuższa. Okazało się, że strzemię spękło. No nieźle. Pani instruktor musiała iść do stajni po zapasowy. Muszę wam przyznać, że to był mój pierwszy raz! A jeżdżę 9 lat! Niespodzianka... Zawsze musi być jakiś pierwszy raz i od tego się gromadzi doświadczenie.

Ostatnio trochę mniej czasu mam, ale czasem się zdarza, że znajdę trochę czasu. Nauka, konkursy, pisanie książki i testowanie Beta Cata na JarGamesie, więc trochę roboty, ale daję radę.
Biorę udział w jednym konkursie z biologii, edukacji ekologicznej o lesie. Ogólnie o pożarach lasu, zwierząt żyjących w lesie. Jest w tym mnóstwo roboty: stworzyć prezentację multimedialną, film reklamowy (spot), gazetkę okolicznościową, mnóstwo plakatów, album zdjęć lasu, spotkanie z przeszkolakami i strażakami OSP. W głowie się nie mieści, ale mam parę koleżanek i świetnego nauczyciela do pomocy, więc luuz.

Testuję Beta Cata, które wystartowały niedawno na JarGamesie. Na początek beta ładnie wyglądała i dało się grać. Ale niestety później był koszmar. DC, dużo bugów w grze. Ale to w końcu Beta.

Oglądam też Bleach i jestem na 153 odcinku. Anime spoko, da się oglądać. Niektóre odcinki są bardzo ciekawe, które dają do przemyślenia w życiu. Bleach uczy dużo optymizmu i potęgi przyjaźni. Przydatne anime, ale moim zdaniem, że ogólnie całe anime mogło być lepsze. Ale dlaczego lepsze? Już jakoś nie umiem to wytłumaczyć. Trochę za mało akcji (ta, ta w niektórych mometach przysypiałam lub robiłam coś innego, bo nudziło mnie to), mógłby też być lepszy scenariusz. Uważam, że niektóre postacie nie musiały się pojawiać. Niektóre mi tak jakby trochę przeszkadzały w fabule Bleach. Np. ta mała Nel. Nie mogłam jej za bardzo zrozumieć ;o Mówiła niewyraźnie, ryczała i śliniła (błeee ;x), ale jestem wzdwięczna, że uratowała Ichigo z trudnej sytuacji.

No dobra, to już starczy o mnie. Zamieszczę moją ulubioną nutkę z WoWa. Przywołuje mi wiele wspomień! ;)



Do zobaczenia wkrótce!

piątek, 16 marca 2012

Łał, jak długo nie pisałam!

Wybaczcie, przyjaciele, drodzy użytkownicy, że długo nie pisałam.
Tak. W ogóle nie miałam czasu na pisanie ani na gotowanie! Duużo spraw miałam na głowie. Co prawda napisałam ostatnio 2 lutego, dawno.

Opowiem krótko co się działo ze mną przez ten czas.
 Akurat zbliżały się ferie i musiałam się pilnować, aby dobrze wypaść w pierwszej części roku szkolnego, żebym na drugą część nie miała problemu. No i dobrze wypadłam. Miałam średnią 4,78. Ale trochę jestem niezadowolona, miałam aż 3 czwórki, z angielskiego, niemieckiego i matematyki. Bardzo lubię języki obce, ale cóż w tym roku trochę słabiej mi szło. Z matematyką sie nie martwię, zawsze będzie 4 ;P

Kiedy ferie się zaczęły, to już pierwszego dnia wyjazd do... Anglii! Do Londynu, do mojego kochanego braciszka :] Spędziłam tam aż 9 dni. Fajnie było i kupiłam dużo ubrań. Kupiłam też wreszcie prawdziwe, piękne Addidasy (super prawdziwe!) za 60 funtów, czyli aż 300 złotych.

W drugim tygodniu ferii chodziłam na zajęcia dodatkowe z ekonomii, które prowadził mój tata (O.o). Ale naprawdę fajnie było i było trochę chętnych na te zajęcia. Chodziliśmy do banku, bawiliśmy się w kupowanie i sprzedawanie.

Kiedy ferie sie skończyły... zabrałam się do roboty... w pisaniu książki. Taa... :) Ciężka robota, ale przyjemna!
Książka nosi tytuł "Smocze Dni" i opowiada o Smoczych Wojownikach oraz o smokach. Są też turnieje sztuk walki, bitwy o Ziemię, niespodzianki, walki z silnymi wrogami.
Książka będzie trochę pomieszana z językiem angielskim, japońskim i łacińskim. To zależy od pochodzenia bohaterów i nazwy zaklęć, technik. Może kiedyś wyślę fragment mojej książki.

Ostatnio udało mi się podciągnąć z niemieckim i angielskim. Może będzie szansa na piątki na koniec roku szkolnego ;) Ale z matematyki i tak będzie czwórka. Przedmiot... trochę nie dla mnie.
Najbardziej lubię historię i biologię. Historię mam na małym palcu i zawsze wypadam najlepiej ze wszsytkich kolegów w szkole. A biologię bardzo lubię, bo interesuje mnie życie na świecie oraz medycyna.

Niedawno zaczęłam oglądać następne anime, Bleach.
Szczerze mówiąc, że jest nawet nawet. Mogło być lepsze. Dragon Balla to nikt nie przebije. W Bleach najbardziej lubię kapitana Hitsugaya. Urocza postać ;) Na drugim miejscu jest Zaraki Kenpachi (szaleniec), a na trzecim już Ichigo.

Kapitan Hitsugaya
Bardzo mnie zaciekawiła w tym Bleach technika Bankai, w którym wojownik uwalnia progromcę miecza. Jest to ostateczna forma (jeszcze jest Shikai) Zabójcy Dusz (miecza), którą używa się w trudnych sytuacjach, w walce z trudnym przeciwnikiem. Zaskoczyło mnie, że Ichigo miał małe Bankai, ale bardzo silne. Reszta miała duże - potwory, miecze, iluzje.
Już więcej nie zdradzę, bo nie wiem, czy już oglądaliście czy nie. :)

Ostatnio przypadko poszukałam informacje o Dragon Ball i trafiłam na coś takiego:


I już tu nasuwa się pytanie. Czy to jest real czy fake? Czy rzeczywiście będzie nowa seria Dragon Ball Hoshi w 2012/13? Już naprawdę nie wiem. Jedni mówią, że to fake, a jedni real. Poczytałam informacje, nawet na angielskich forumach i tak samo. Więc wolę już czekać na odezw od Akiry lub do końca roku.
Choć fajnie byłoby, gdyby DB powrócił po takim długim czasie.

Dziś byłam pierwszy raz na koniu po długiej przerwie zimowej. Było fantastycznie! Pogalopowałam, kłusowałam i jeździłam po drągach. Nawet koń był posłuszny, zwłaszcza jeśli to była Bella, która jest nieznośna. Dziś zaskakująco spokojniejsza była. Nie miałam problemów z nią i nie było szarpaniny ;P
Moja mama dostała siwego Struga, który jest szaleńcem. Dziś też był spokojny, ale czasem coś tam nie słuchał i mamie galop nie wychodził. Cóż. Zależy też jaki konik ma dzień.

Ostatnio nic ciekawego nie robiłam w kuchni, bo naprawdę nie miałam czasu. Nauka, książka i Bleach. Zabrakło miejsca na bloga ;O Teraz jest weekend, to wreszcie znalazłam upragniony czas.
Choć weekend też będzie ciężki, ponieważ w poniedziałek mam aż dwa trudne sprawdziany z historii i niemieckiego. Trzymajcie mi kciuki, chcę dostać piątki, oczywiście ;) A no i przyjechał mój drugi brat z Torunia. Mam nadzieję, że będzie spokój, spokój...

To naradzie tyle na dziś. Rozpisałam się, nie? :)
Do zobaczenia wkrótce i pozdrowienia dla wszystkich.

czwartek, 2 lutego 2012

Wesoła zima :) ...

Witam internautów,

Ostatnio rozpływam się w muzyce bez słów. Są bardzo przyjemne... Bez żadnych krzyków czy jąkania. Muzyka bez słów uspokaja mnie i pozwala mi rozpłynąć się w przyjemnych myślach, marzeniach. Taka muzyka jest idealna do samotnego spędzania w pokoju. Ja dzięki takiej muzyce nie czuję się osamotniona. Moi rodzice mają dużo roboty, pracują, więc nie wiele spędzam z nimi czas.


Ostatnio w mojej kuchni zapachniało cukrem waniliowym. Kocham ten zapach. Przypomina mi dzieciństwo, które spędzałam z mamą w kuchni. Patrzyłam jak mama piekła ciasta i trochę jej pomagałam ;) Przypominają mi się również pierwsze kroki w stronę gotowania. Gdy mama robiła ciasto na stolnicy, no to ja wołałam "Ja chcę, chcę! Daj mi!" :) I mama z radością mi oddała. Udzieliła mi wskazówki jak wyrobić dobre ciasto. I od tamtego czasu zaczęłam coś sama gotować, aż w końcu piec niesamowite ciasta, które moja mama jeszcze nie robiła.

Mój ulubiony przepis: Wesołe babeczki z jabłkami !
Potrzebujemy:

- 100g masła lub margaryny (jak margarynę, to bardzo gorąco polecam Kasię)

- 150g cukru

- 4 jajka

- 450g mąki pszennej

- 1 łyżeczka proszku do pieczenia

- 1 łyżeczka cukru waniliowego

- 100 ml mleka

- 1-2 jabłka

- papierkowe foremki, można też blaszane, silikonowe

Wykonanie:
1. Utrzyj tłuszcz z cukrem na gładką masę, dodawaj jajka (jedno po drugim) i energicznie mieszaj.
2. Do innej miski wsyp mąkę. Na mąkę proszek do pieczenia i cukier waniliowy.
3. Mąkę dodaj do masy maślanej i ostrożnie ucieraj. Dodaj mleko i wymieszaj na tyle, żeby nie było większych grudek.
4. Nałóż ciasto do foremek
5. Umyj jabłka, obierz i pokrój w cienkie plasterki.
6. Rób w babeczkach wgłębienia i wkładaj w nie owoce. Tylko nie przesadzaj, bo ciasto musi dobrze urosnąć.
7. Piecz w środkowej części piekarnika w temperaturze 200°C przez 15 minut.

Rady: Gdy babeczki będą już gotowe, to do ciepłych babeczek możesz dodać cukier brązowy lub cukier puder. Będzie wyglądało fajniej, a na pewno smaczniejsze ;)



Smacznego i żebyście mieli cieplutko w domu ;) Bo są duże mrozy, że nieźle.

Broszki (kwiatki) przedstawione na zdjęciu są zrobione przez moją mamę. O to jej blog: KochamWicie 
Serdecznie zapraszam do bloga mojej mamy, tam znajdziecie zdjęcia broszek i są na sprzedaż ;)

No to do zobaczenia! Do następnej notki ;)

Nic dwa razy
Nic dwa razy się nie zdarza
i nie zdarzy. Z tej przyczyny
zrodziliśmy się bez wprawy
i pomrzemy bez rutyny.

Choćbyśmy uczniami byli
najtępszymi w szkole świata,
nie będziemy repetować
żadnej zimy ani lata.

Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.

Wczoraj, kiedy twoje imię
ktoś wymówił przy mnie głośno,
tak mi było, jakby róża
przez otwarte wpadła okno.

Dziś, kiedy jesteśmy razem,
odwróciłam twarz ku ścianie.
Róża? Jak wygląda róża?
Czy to kwiat? A może kamień?

Czemu ty się, zła godzino,
z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś — a więc musisz minąć.
Miniesz — a więc to jest piękne.

Uśmiechnięci, wpółobjęci
spróbujemy szukać zgody,
choć różnimy się od siebie
jak dwie krople czystej wody. 
Wisława Szymborska
Spoczywaj w pokoju...

poniedziałek, 30 stycznia 2012

Czasami szkoła może dać w kość... I o życiu.


Witam ponownie!

Jak widzicie, ostatnio nie zamieściłam przepisu. Dlaczego? Siedzi mi na głowie jedynie szkoła!  Uczyć się, harować i w domu uczyć się, i odpocząć. Od tego czas mi ucieka... W piątek mam sesję z plusem z matematyki, kartkówkę z geografii, a od środy zmienia się plan lekcji i duuużo spraw mam na głowie.



Niestety takie życie. Bez nauki człowiek nie poradzi sobie w przyszłości. W każdej chwili człowiek czegoś się nauczy i nawet sama to odkryłam w sobie. Jak popełniam błąd to staram się go naprawić i dzięki temu się uczę. Nie warto wyrzucić, zrezygnować takich spraw, bo to pokazuje że jesteś pesymistą. Spróbujesz coś i się nie uda -> odrzucasz. Nie można tak robić! Człowiek nigdy nie może się poddawać!
Ja zawsze podążam do końca, aby zdobyć jakiś cel czy efekt. Niektóra droga może trwać nawet bardzo długo.
Bierzmy przykład miłość. Dziewczyna jest zakochana w chłopaka i stara się odwrócić jego uwagę. Na początek jej się nie udaje, ale nie poddaje się. Bo to jej cel, jej marzenie. Wkłada wysiłek, w to aby on się w niej zakochał. Zaprasza go na obiady, do kina lub spotykają się w parku. W ten sposób zaczynają się powoli poznać i stają się dobrymi kolegami, a nawet przyjaciółmi. Później może się między nimi się rozjaśnić. Albo wybuchnie dziwna kłótnia lub nadejdzie sympatia. Nigdy nie wiadomo, co się wydarzy w przyszłości. Ale nie warto się poddawać, bo po co? Wszyscy żyją dalej i dalej można osiągnąć jeszcze inne cele.






Wiecie co? Nie wiem, czy powiedzieć... ale...
zaczęłam ostatnio oglądać Dragon Balla. Tak, tak kreskówka! I muszę się przyznać, że to niesamowita bajka. Tam można się nauczyć jak nastawić się do świata, naprawdę. Ten mały Songo jest niewyobrażalnym
optymistą. Nigdy się nie poddawał. Zawsze podążał do swojego celu. Te anime są świetnie zrobione, że można się śmiać w każdym odcinku, a śmiech to zdrowie. Wiadomo. Polecam te anime.

Songoku lub po prostu Songo ;D
No to powodzenia wkrótce!

sobota, 28 stycznia 2012

Pierwszy krok - koń


Opowiem wam historię, jak zaczęła się moja przygoda z koniem.

Otóż, jak jeszcze chodziłam do szkoły podstawowej to mój nauczyciel wuefu opowiadał o koniach, że są wspaniałe i jeżdżąc na nich można uzyskać piękną figurę. Zainteresowałam się końmi i rozmawiałam o tym z moją mamą... No i się stało. Wuefista mnie zabrał do stadniny i zaczęło się.
Najpierw zapoznałam się końmi. Były przeurocze! :) Głaskałam je długo, klepałam, aż w końcu wsiadłam na konia. Musiałam przyzwyczaić się do siodła i oswoić się na grzbiecie konia.
Było bardzo fajnie i zaczęłam uczyć się na lonży. Na początku było trochę trudne, ale później zaczęłam rozumieć i uczyłam się dalej. Nauka trochę trwała... nie wiem kilka tygodni czy miesiąc. Nie pamiętam (bo przyjeżdżałam co tydzień).




Kiedy opanowałam już jazdę na koniu, pani mnie wpuściła samą na całą ujeżdżalnię. Byłam szczęśliwa! Mój wuefista miał rację. Zaczęłam przyjeżdżać co tydzień na stale.
Po kolei opanowywałam kroki konia. Kłus, galop, pół-siad i... skakanie przez przeszkody. Tak, tak szybko się uczyłam. Pani instruktorka jest ze mnie dumna i powiedziała mi, że odkryłam talent...
Jestem dumna z tego i kocham jeździć konno. To najlepszy sposób na spędzenie czasu na świeżym powietrzu. Mam nieźle ukształtowaną sylwetkę po 9 latach jazdy. Naprawdę warto! ;) Zobaczycie jak miło się na nich jeździ, a wyobraźcie jak jest w otwartym terenie! Jazda w lesie! - to już naprawdę bajka.

Naradzie jeździłam na koniach trakeńskich i wielkopolskich... Jestem ciekawa jakie są inne konie. Muszę koniecznie sprawdzić, tylko kiedy? U mnie w wakacje dominuje morze i wyjazdy do Anglii do mojego ukochanego brata. A ogólnie nauka i nauka. Niestety. Może jeszcze w tym roku spróbuję trafić do innej stadniny, gdzie są konie fryzyjskie i inne, których nie poznałam jeszcze :)

Z pozdrowieniami. ;)

niedziela, 22 stycznia 2012

Welcome ;D

Witam wszystkich wiernych użytkowników. Stworzyłam tego bloga, aby dzielić się z myślami, zdaniami o gotowaniu, internecie oraz o jeździe konnej.
Przedstawię się krótko. Mam na imię Zuzanna. Mieszkam pod Toruniem ;) Jeżdżę konno już prawie 9 lat. Mam spore doświadczenie... ;) Jeżdżę naradzie do jednej skromnej stadniny, ale pomyślę o innej, aby spróbować konie z jeszcze innych ras. W mojej stadninie są konie trakeńskie i jeden koń wielkopolski. Według mnie trakeńskie są trochę... cwane. Łatwo się spłoszą i umieją nie słuchać jeźdźca. Ale po ciężkiej pracy jakiś dobry efekt jest.
Każdy ma w sobie ulubionego konia i znienawidzonego. Moim ulubionym koniem jest siwy, ma na imię Strug. Pędzi szaleńczo, ale jest fajny i uroczy. Lubi mnie słuchać. Natomiast... mniej lubiany to Bella. Szarpie się, potyka się specjalnie, nie słucha i zawsze ma dziwne wymysły. Opanuję ją, ale cwana jest. Aha, i trochę ciężko na nią wsiąść *_*. Ucieka, że nie wiem.

Umieszczę mój ukochany słodki przepis. Moja mama uwielbia je i czasami w każdą niedzielę robię :)

Kruche kieszonki z niespodzianką 

•    Czas: ok. 30 minut
•    Ilość porcji: 6 dużych ciasteczek (dla 3 osób)

Składniki:
•    1 szklanka mąki (z górką)
•    100 g masła (1/2 kostki)
•    3-4 łyżki cukru
•    1 jajko
•    2 jabłka lub więcej
•    1 łyżeczka cynamonu lub przyprawy do deserów

Krok 1.
Najpierw siekam masło z mąką i cukrem, potem wbijam jajko i zagniatam. Zagniecione ciasto chowam na 5-10 minut do lodówki, a potem wałkuje między dwoma foliami spożywczymi lub na omączonym blacie.

Krok 2.
Jabłka kroję na 4 części.

Krok 3.
Układam jabłka, posypuję cynamonem lub przyprawą do deserów (można dosypać cukier, aby wzmocnić smak) i kroję ciasto, a potem każdego jabłka zawijam zlepiając delikatnie brzegi. Układam łączeniem do dołu i wstawiam na blaszce (położyć papier na blachę) do nagrzanego do 200°C piekarnika na 20-25 minut, aż będą rumiane.
Podaję na gorąco lub zimno, smacznego.

Uwaga.
Zanim układasz ciastka na blachę, połóż papier, aby się nie przyklejały. Soczyste jabłko może puścić trochę soku, więc może ubrudzić blachę i będzie ciężko szorować.
Można dodać cukru brązowego, posypać cukrem pudrem i będą wyśmienite ;) Zdjęcia później dodam, gdyż mam mały problem na komputerze.

Z pozdrowieniami. Arwena_Saphira ;)